zakwas, dzielę się z każdym, kto chce trzeba tylko napisać/zadzwonić

PRZEPIS, dla dziewczyn z Kręgu, i każdego komu smakuje

2 łyżeczki soli, koniecznie, bez nich chleb na zakwasie nie urośnie (potwierdzone u piekarza, który musiał kiedyś całą partię chleba wrzucić, bo pomocnik zapomniał o soli i chleb nie wyrósł)

2 i pół szklanki białej mąki, zwykła, jaką kto ma w domu,

2 i pół szklanki mąki innej, i tu zaczyna się zabawa w warianty, bo można dodawać dosłownie co się chce. U mnie na tę okoliczność czekają w spiżarce: mąka pszenna razowa, zwykła żytnia, graham, żytnia razowa, orkiszowa, gdy mnie poniesie fantazja mielę sobie pszenicę (albo inne dostępne zboże), kasze (jęczmienną, gryczaną, jaglanej na razie nie próbowałam), słowem, co kto ma, chce, lubi… oczywiście nie dajemy wszystkiego naraz, zwykle mieszam dwa gatunki, moja ulubiona mieszkanka to pszenna razowa (1 szklanka) i żytnia (1 i pół szklanki), ale inne też się świetnie sprawdzają, zapewniam!

2 i pół szklanki dodatków, i tu również różnorodność „powala” płatki owsiane, żytnie czy jakiekolwiek inne, podobnie z otrębami, a ponadto wszelkie ziarenka: słonecznik, dynia, siemię lniane, len, czarnuszka, sezam, nasiona chia, listy nie zamyka, no i jeszcze może być: żurawina, daktyle, rodzynki itd., no i dodatków nożna sypać, ile dusza zapragnie,

ale, co za dużo to nie tak fajnie smakuje,

3 szklanki ciepłej wody (albo trochę więcej), żeby ciasto dało się swobodnie wymieszać drewnianą łyżką, ale nie było za rzadkie.

Tak wyrobione ciasto odstawiamy na minimum 9 godzin; dobra opcja; mieszkamy to wszystko wieczorem, a rano do foremki, albo odwrotnie – raniutko mieszkamy, a wieczorem, na kolację mamy świeżutki, cieplutki chlebek,

ale… zanim włożymy foremkę z ciastem do piekarnika,

do specjalnego pojemniczka, odkładany 3 łyżki ciasta, to będzie nasz zakwas na kolejny chlebek, w lodówce może stać do tygodnia, nie trzeba nić dodawać, nie trzeba go też dokarmiać,

Foremkę smarujemy olejem, ja używam zwykłej keksówki 😉

Wkładam do zimnego piekarnika na około 70-80 minut, z termoobiegiem,

wyjmuję i przekładam na kratkę cieplutkie cacko 😉

Smacznego!!

Aha, bo są jeszcze dwa warianty pieczenia.

Pierwszy: włączam piekarnik natychmiast po włożeniu ciasta, wtedy ono sobie rośnie, chlebek wtedy uroczo pęka z jednej strony, co nie przeszkadza smakowi a wygląda milutko,

Drugi: pozwalam, by chlebowe ciasto jeszcze trochę „rosło” sobie w foremce, godzinę, dwie, w zależności, ile mam cierpliwości, by czekać na świeży chlebek. Uwaga, jak się za długo czeka, ciasto może „uciec” z formaki.

To chyba tyle!

Raz jeszcze samcznego