Bo że są wśród nas, to wiecie! Ja sama od czasu do czasu zerkam na zdjęcia z Hogwartu. Nie, nie chwalę się nimi specjalnie. Natomiast z różdżką się nie rozstaję nigdy, a niektórzy poczuli na sobie jej moc ;-).

Czarownice spotykają się regularnie, i to wcale nie podczas sabatu. Spotykają się normalnie, w kawiarni przy ciasteczku i herbacie. Albo kawie. W wolnych chwilach zbierają zioła, po to by się zdrowo odżywiać i czerpać z otaczającej nas przyrody tyle, ile się da. Pieką chleby na zakwasie, robią kozie sery, działają w fundacjach ekologicznych, są terapeutkami, plastyczkami, dziennikarkami. Są fajne. Lubię się z nimi spotykać, bo podczas tych spotkań dzielimy się mocą. Nie magiczną mocą z kosmosu, tylko zwykłą ale za to bardzo prawdziwą kobiecą siłą (power girl).

Dzielimy się też swoimi marzeniami, licząc że w ten sposób zwiększamy szansę na ich realizację. Bo chociaż to wciąż nasze marzenia, to do przodu pcha je siła innych kobiet, a wraz z nią cały Wszechświat. Dlatego wiem, o czym marzą inne Czarownice, a one wiedzą, o czym marzę ja.

To one skierowały do mnie magiczne zwierzę, które ma pomóc spełnić moje marzenia. Przysłały mi SMOKA, który reprezentuje to, co jest mi w tej chwili najbardziej potrzebne.

Wraz ze SMOKIEM przyjdzie do mnie jego dynamiczna siła, moc, intuicja, uwolnienie, rozwiązanie… SMOK jest zapowiedzią czegoś wielkiego. Gdy się zjawia, oczekuje pełnego zaangażowania całego mojego potencjału. Przynosi szansę zmierzenia się z uśpioną dotąd moją drugą naturą, bym w pełni mogła rozbudzić swą moc. Ukazuje mi dostęp do prastarej wiedzy Ziemi. Poprowadzi mnie do wtajemniczenia, po którego poznaniu będę mogła dokonać wielkich rzeczy. Smok nauczy mnie również opanowania wielkiej mocy, jaką jest siła fantazji. Równocześnie przestrzega przed samolubstwem, kontrolą, materializmem, zawiścią oraz brutalnym egoizmem.

Każda dziewczyna/kobieta przepięknie wygląda we wianku. Szczególnie gdy uplotła go sama wybierając kwiaty bliskie swojemu sercu. Jedna peonie, inna róże, jeszcze inna jaśmin czy rumianek. I chociaż wianki z naszej świętojańskiej nocy już zeschły, zostały zdjęcia i wspomnienia. I pewność, że nasze marzenia spełnią się. A raczej, że my je spełnimy, bo tak to działa!