Nie słucham już Trojki. Przerzuciłam się na inną stacją radiową. Chcę jej jednak tu reklamować, bo prowadzący poranną audycję pojechali mi dnia jednego po systemie nerwowym. Zwykle tacy hop do przodu, młodzieżowi. I nagle okazuje się, że to raczej produkt młodzieżowopodobny, z mocną inklinacją do stadnego krytykanctwa. Tym razem na tapetę wzięli nastolatków. Jako, że radio słuchałam zwykle w samochodzie, dlatego po powrocie do domu, odpaliłam kompa i sprawdziłam, dlaczego akurat dzisiaj pastwią się nad nastolatkami, i TikTokiem?

Od Tik Toka ekspertką nie jestem, jestem natomiast na bieżąco w temacie nastolatków. Mam takie stworzenie na co dzień, w domu, pod własnym dachem. Znam ją. Wiem też, przez co przechodzą nastolatkowie, przepoczwarzając się z dziecka w osobę dorosłą. Sporo przeczytałam na ten temat, porozmawiałam z mądrymi ludźmi. Poszperałam w pamięci, by przypomnieć sobie jak to ze mną było. Dlatego mam dość słuchania uogólnień typu, jacy to nastolatkowie są teraz płytcy, głupi, bezrozumni, przyklejeni do telefonów, bla bla bla…

Afera z dzisiaj dotyczy najnowszego ponoć trendu na TikToku, który stawia dentystom włosy dęba na głowie. Chodzi o poprawianie zgryzu za pomocą pilnika do paznokci. Dzieciaki piłują sobie przednie zęby, i to nie w samotności, nie w zaciszu własnego pokoju tylko przed kamerką, rzucając wyzwanie innym. Pewnie mądre to nie jest.

Piłowanie zębów okazało się pociągnięciem za cyngiel. Wylał się hejt na nastolatków, że hej! Po głosach rozpoznając, wymądrzały się osoby dorosłe, które oczywiście wszystko wiedzą najlepiej, i nigdy nie doświadczyli bycia nastolatkiem, przechodząc bezpośrednio z wieku dziecięcego do dorosłości.

Będę punktować.

Pan Nr 1, telefonujący do radia; Bezmyślna ta młodzież teraz jest, głupia. A to wszystko wina rodziców, bo pozwalają im się wgapiać w telefony całymi dniami. Niech sobie taki challenge zrobią. Tydzień bez telefonu. Ciekawe, który wytrzyma?

Pan Nr 2 telefonujący do radia: Niech coś mądrego na tych „jutubach” powiedzą. Niech w 30 sekund niech udowodnią, że Ziemia jest okrągła, albo coś w tym stylu.

Przemyślenie Nr 1. Jestem w wieku autobusowym, pobalzakowskim. Na szczęście pamięć mi jeszcze nie szwankuje, i pamiętam całkiem dobrze, jakie głupoty zdarzało się się wyczyniać jako nastolatka. Na pewno nie podzielę się tymi historiami z własnym dzieckiem, bo nie chcę mu podsuwać szatańskich pomysłów. Refleksję mam taką: czasy były inne, to i inne zachowania. Narzekanie na młodsze pokolenie, jest bezmyślną mantrą starszego pokolenia. Wynika ona, moim zdaniem, z tęsknoty za tym, że durnie bezmyślna młodość jest za nami. Oraz z przekonania, że w statecznym wieku nie wypada się tak zachowywać.

Dobra wiadomość: blokada „nie wypada” jest w naszych głowach. Gdyśmy się tak nie przejmowali, co pomyślą inni. Gdybyśmy byli pewno siebie i asertywni, to guzik by nas obchodziły krępujące normy społeczne. Indywidualiści tak mają, Natomiast chcący ukryć się w tłumie, zblednąć, nie wyróżniać się, a jednocześnie nie być wystawieni na widok publiczny, okopują się w konwenanse, w to co wypada robić, a czego nie wypada. Co jest głupie, a co mądre. Nakładają sztywne gorsety przekonań, a w wielu przypadkach są to przekonania ograniczające. Tak trzeba funkcjonować w społeczeństwie: można od nich usłyszeć. Tak, czyli jak? Wychowana się w nurcie feministycznym wszędzie, gdzie się da głoszę hasło: grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne tam, gdzie chcą. To samo dotyczy chłopaków. Materiał do przemyślenia dla rodziców, hodujących grzeczne i posłuszne dzieci.

Przemyślenie Nr 2. Niech pan sam, mądralo telefonujący do radia, takie wyzwanie postawi sobie i przez tydzień nie zerknie w smarfona. Założę się o każde pieniądze świata, że marne szanse. Znam dorosłych, których trudniej oderwać od elektronicznego gadżetu niż ślimaka od szyby. Znam dzieciaki, które jeżdżąc na szkole wycieczki telefony zostawiały w domu. I wiecie kto miał z tym problem? Rodzice, bo im się kontakt urywał.

Pytanie do dorosłych: w jaki sposób kontaktowaliście się z rodzicami, gdy byliście na wycieczkach szkolnych, koloniach, obozach? Sami sobie na to odpowiedzcie.

Podsumowując: nie można mi zarzucić, że o nastolatkach nic nie wiem, chociaż tak na marginesie, w dzisiejszych czasach brak wiedzy nie powstrzymuje od zabierania głosu na każdy temat. Zatem znam nastolatki, nie tylko tę z pokoju na pietrze. Z nam jej koleżanki i kolegów. Rozmawiam z młodzieżą na spotkaniach w bibliotekach. Większość z nich to inteligentni młodzi ludzie, mający swoje pasje i opinie na wiele tematów. Zwykle są to opinie mądre, przemyślane. Wielu z nich ma pomysł na przyszłość, widzi siebie za rok, a nawet za pięć czy dziesięć lat. Owszem, zdarza im się pogapić zbyt długo w telefon, nie sprzątać pokoju przez wiele dni, strzelić focha czy wymądrzać się. Ale czy nie spotykacie wokół siebie dokładnie takich samych dorosłych? Myśl na dzisiaj: młodość musi się wyszumieć, a starsza młodzież zbudować w sobie więcej zrozumienia. Bo co? Nie pamięta wół, jak cielęciem był?