Zupełnie przypadkiem, chociaż ponoć w życiu nie ma przypadków, zaczęłam przeglądać starą pocztę, a w niej wciąż zachowane listy sprzed ośmiu lat. I znalazłam taki tekst. Na pewno nie przypadkowo.
Już jej nie ma z mami…
Nie byłoby książki ALKOHOLIK. INSTRUKCJA OBSŁUGI, gdyby nie Ewelina. Miała ją w głowie od dawana i tylko szczęśliwy traf sprawił, że obydwie przeprowadziłyśmy się do Bielska-Białej niemal w tym samym czasie. Spotkałyśmy się raz i potem poszło już bardzo szybko.
Dobrze, że udało się nam tę książkę skończyć. Szkoda natomiast, że proces wydawniczy to skomplikowana i długotrwała procedura. Nie mogę odżałować, że Ewelina nie zobaczy swojej książki, nie weźmie jej do ręki, nie powącha farby drukarskiej i nie postawi na półce pełnej innych branżowych książek. Tak bardzo o tym marzyła
Nasza kolejna wspólna książka jest napisana w połowie. Może nawet 80 procentach, gdyby zebrać porozrzucane w rożnych miejscach notatki. Wiem, że są psychologowie i terapeuci, którzy pomogą mi uporać się z tematem . Przecież to jej znajomi, jej „środowisko” jak z uśmiechem o nich mówiła. Ale to już nie będzie to samo,.
Marzyła, że schudnie, że znajdzie wreszcie Tego jedynego i przy jego boku ułoży sobie życie, chociaż miała świadomość że z jej charakterkiem nie będzie to łatwe. Tak bardzo chciała schudnąć! Zmarła cztery dni po operacji, która miała jej w tym pomóc.
Wymyśliła sobie Sylwestra do zamku Drakuli w Rumunii. Już wszystko było zabukowane. Miała jechać na Wielkanoc do Grecji, do swojej kuzynki. Nigdy nie była w Grecji, a bardzo chciała zobaczyć ten kraj.
Co miałyśmy zrobić razem!
Ajerkoniak, to na pewno, uwielbiała ten ajerkoniak z Thermomixsa, na swojskich jajach i ćwiartce wódki
Tyle z tamtego wspomnieniowego tekstu, znalezionego w poczcie z 2012 roku. Smutny to rok.
Profil Ewelina na FB wciąż jest aktywny. Właśnie go przeglądam.
30 września aż huczy od życzeń, głównie stu lat! Przyjmowała je w szpitalu, wybudzona z narkozy i jak zwykle sarkastyczna.
- Jeszcze żyje – usłyszałam w słuchawce jej słaby głos.
- No i niech tak zostanie – poprosiłam.
Los zdecydował inaczej.
Gdziekolwiek jesteś
Przepraszam
Mam oczy pełne łez… Ewelina to moja najlepsza przyjaciółka, byłyśmy ze sobą bardzo, bardzo blisko od jej 19 – tego roku życia. Wzajemnie DUŻO DOBREGO dała nam nasza przyjaźń. Ona jedna – JEDYNA wiedziała o wielu sprawach, o których nikt poza nami dwiema nie wiedział. Kiedy umarła, poczułam co znaczą słowa: „umarła część mojej osoby” oraz ” nasze tajemnice zabrała do grobu”. Na bieżąco byłyśmy obecne w swoim życiu… Dzieliła się też wrażeniami z czasu powstawania książki, mam jej egzemplarz, wręczył mi ją Robert jej syn a dedykację wpisała mama Eweliny. Choć nie ma jej już tak długo często jest obecna w moim życiu. Jestem wdzięczna, że mogłam być blisko Eweliny.